w Białej Wodzie
Masowe druciarstwo w Białej Wodzie spowodowało głębokie zmiany w obyczajowości tej wsi. Ponieważ wszyscy dorośli mężczyźni parali się druciarką, kobiety nieraz na wiele miesięcy przejmować musiały całość obowiązków gospodarskich. Ich rola w rodzinie bardzo rosła. Posiadanie nieślubnych dzieci nie budziło specjalnego zgorszenia.
Inne wsie Rusi Szlachtowskiej nie wykształciły sobie tak specyficznych zajęć i związanej z nimi obyczajowości. W Szlachtowej produkowano drobne przedmioty drewniane, mieszkańcy Czarnej Wody zatrudniali się jako drwale w lesie u Stadnickich. Innym bardzo powszechnym zajęciem zarobkowym związanym z lasem było zbieractwo grzybów (prawdziwków i koźlaków). Suszono je potem na desce przy piecu i sprzedawano na targu.
Często nawet małe dzieci musiały iść na służbę. Najmowano je do wypasu bydła, owiec i świń u bogatszych gospodarzy. Służyły też u księży. Nagminnie zdarzało się, że dzieci nie chodziły do szkoły, podobno między innymi dlatego, że nauczyciele często bili uczniów.
Codzienne kłopoty prowokowały niejednokrotnie do podejmowania działań ryzykownych. Niejeden Rusin przemycał na Słowację tytoń i spirytus, a przynosił stamtąd tybet na spódnice, czy ozdobne elementy stroju. Sprzyjały powiązania ze spiskim rynkiem z czasów Austro-Węgier. Byli i tacy, którzy szukali złota, lub zbójnickich skarbów. Na stokach Starego (nad Potokiem Stary?) wykopywano podobno sól kamienną. Podobno jeszcze w czasie okupacji wywożono ją stamtąd furmankami...
Inne wsie Rusi Szlachtowskiej nie wykształciły sobie tak specyficznych zajęć i związanej z nimi obyczajowości. W Szlachtowej produkowano drobne przedmioty drewniane, mieszkańcy Czarnej Wody zatrudniali się jako drwale w lesie u Stadnickich. Innym bardzo powszechnym zajęciem zarobkowym związanym z lasem było zbieractwo grzybów (prawdziwków i koźlaków). Suszono je potem na desce przy piecu i sprzedawano na targu.
Często nawet małe dzieci musiały iść na służbę. Najmowano je do wypasu bydła, owiec i świń u bogatszych gospodarzy. Służyły też u księży. Nagminnie zdarzało się, że dzieci nie chodziły do szkoły, podobno między innymi dlatego, że nauczyciele często bili uczniów.
Codzienne kłopoty prowokowały niejednokrotnie do podejmowania działań ryzykownych. Niejeden Rusin przemycał na Słowację tytoń i spirytus, a przynosił stamtąd tybet na spódnice, czy ozdobne elementy stroju. Sprzyjały powiązania ze spiskim rynkiem z czasów Austro-Węgier. Byli i tacy, którzy szukali złota, lub zbójnickich skarbów. Na stokach Starego (nad Potokiem Stary?) wykopywano podobno sól kamienną. Podobno jeszcze w czasie okupacji wywożono ją stamtąd furmankami...
apows - 19. Apr, 18:06